Może wydam się śmieszna, ale to napiszę: moje ulubione
polskie filmy to te z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Komedie,
melodramaty….. piękne filmy, w których grały piękne aktorki. Kiedy więc trafiła w moje ręce książka
Aleksandry Zaprutko – Janickiej „ Piękno bez konserwantów. Sekrety urody
naszych prababek” postanowiłam
poszukać w niej odpowiedzi na pytanie
jak dbały o siebie te, których uroda zawsze mnie fascynowała.
Książka została wydana
w serii ”Ciekawostki
Historyczne.pl ”. Sporo w niej historii, a jeszcze więcej ciekawostek. Pierwsza wojna światowa zmieniła nie tylko
mapę Europy, ale także losy jej mieszkańców.
Mężczyźni ruszyli na wojenne fronty, kobiety zaś coraz liczniej
podejmowały pracę zawodową, zastępując nieobecnych. Zyskiwały coraz więcej
niezależności, przekonywały się o swojej wartości i odrzucały wiele obowiązujących wcześniej
„tabu”. Jednym z nich były wszelkie
zabiegi upiększające, do których nie
wypadało się przyznawać, chociaż każda z pań miała swoje , sprawdzone sposoby
pielęgnacyjne. Często była to
konieczność – mieszkające w małych miasteczkach czy na wsiach kobiety rzadko
miały sposobność zakupu odpowiednich kosmetyków, a oferowane przez domokrążców
produkty były najczęściej marnej jakości.
O wiele lepiej było skorzystać z domowych receptur i samej wykonać
odpowiednie środki, od mydła zaczynając, a kończąc na wodach kwiatowych i
perfumach….. Tym bardziej że wiele potrzebnych substancji każda pani miała w domu.
Wielu ówczesnych ekspertów, jak niejednokrotnie wspominana w
książce doktor Julia Świtalska, było zwolennikami takich sposobów i środków
pielęgnacyjnych opartych na naturalnych składnikach, wolnych od szkodliwej
często chemii. Zdaniem Autorki nie zaszkodzi również nam –
współczesnym kobietom – uważnie się im przyjrzeć. A nawet skorzystać z receptur na kosmetyki, zaczerpniętych z ówczesnych
poradników i czasopism kobiecych.
Autorka – jak pisze- sama przetestowała niektóre z nich. W dobie sklepów
internetowych zdobycie składników do ich wytworzenia nie jest trudne. Sama mam zamiar zainteresować się poradami
dotyczącymi pielęgnacji włosów, zrobić
puder ryżowy i odżywkę do paznokci – jeśli tylko uda mi się dostać dobry wołowy
łój……
Oprócz porad i receptur ciekawe są też informacje o
zasługach Polaków w rozwoju światowej kosmetyki, o początkach rodzimego
przemysłu kosmetycznego i chirurgii plastycznej. Także i o tym, jak nasze prababcie korzystały
np. z diety, gimnastyki czy masaży.
Książka ma też wiele ilustracji. Są to zdjęcia pięknych Polek, a także
reklamy kosmetyków ukazujące się w prasie kobiecej lat dwudziestych i
trzydziestych.
„ Piękno bez
konserwantów” przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Podoba mi się taki
sposób przedstawienia historii, jak również możliwość praktycznego wykorzystania treści. Zrobienia
ze zwykłych składników niezwykłych produktów. Kto wie, może lektura tej książki będzie dla
mnie i dla innych czytelników początkiem intrygującej przygody? Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz