środa, 7 grudnia 2016

Eric - Emmanuel Schmitt Noc ognia

  Eric – Emmanuel Schmitt jest niezwykłym pisarzem. Odwaga z którą podejmuje nawet najtrudniejsze tematy i sposób w jaki to robi przysporzyły mu wielu czytelników.  Jego najnowsza, autobiograficzna powieść (przypowieść?) „Noc ognia” nie odbiega pod tym względem od pozostałych.  Jej akcja rozgrywa się w 1989 roku. Eric, młody i obiecujący wykładowca filozofii któremu starsi koledzy wróżą karierę w zawodzie nauczyciela, jest pełen wątpliwości czy znajduje się na właściwej dla siebie drodze. Zastanawia się też nad sensem życia, które według niego jest krótkim momentem świadomości między nicością a nicością. Czasem myśli że chciałby uwierzyć w Boga, ale jednocześnie boi się tego. Przyjmuje propozycję napisania scenariusza filmowego i w toku prac nad nim wyjeżdża wraz z reżyserem do Algierii, do miasta Tamanrasset. Tam dołączają do dziesięciodniowej wyprawy na Saharę.Uczestnicy wyprawy prezentują różne postawy życiowe: dla jednych najważniejsze jest „szkiełko i oko”, dla innych duchowość i Bóg. Nasz bohater z zainteresowaniem, bez lekceważenia przygląda się tym, którzy mają wiarę..
Zwłaszcza zaufanie i pokora, z jaką oddaje się modlitwie tuareski przewodnik grupy, robi na Ericu duże wrażenie. 
   Kulminacyjnym punktem wędrówki jest wspinaczka na górę Tahat. Podczas zejścia z góry Eric odłącza się od towarzyszy i gubi drogę do obozu. Znajduje się w beznadziejnej sytuacji: bez wody, jedzenia i ciepłej odzieży, aby przetrwać nadchodzącą noc zakopuje się w piasku. Gdy zapada ciemność, ogarnia go dziwny, nie dający się wytłumaczyć stan. Czuje że nie jest sam…. Rano budzi się jako człowiek wierzący. Odnajduje drogę do obozu, mając jednocześnie świadomość właściwej drogi życiowej.


Myślę że każdemu z nas zdarzają się chwile zwątpienia i zagubienia. A także poczucie, że miejsce w którym się znajdujemy nie jest tym w które chcieliśmy trafić. Wtedy warto poszukać drogowskazu, który wskaże nam właściwy kierunek.  Może nim być „Noc ognia”.


Schmitt zwraca nam też uwagę że warto zastanowić się, zanim okażemy komuś brak szacunku z powodu jego przekonań. Wierzyć – lub nie wierzyć – nie znaczy przecież wiedzieć…. Jednak ta właśnie nauka jest według autora najtrudniejsza do przyjęcia dla wielu współczesnych ludzi. I chyba przyznaję mu rację….


środa, 16 listopada 2016

Aleksandra Zaprutko – Janicka Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek



Może wydam się śmieszna, ale to napiszę: moje ulubione polskie filmy to te z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Komedie, melodramaty….. piękne filmy, w których grały piękne aktorki.  Kiedy więc trafiła w moje ręce książka Aleksandry Zaprutko – Janickiej   „ Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek”   postanowiłam poszukać w niej odpowiedzi  na pytanie jak dbały o siebie te, których uroda zawsze mnie fascynowała.
Książka została wydana  w serii  ”Ciekawostki Historyczne.pl ”. Sporo w niej historii, a jeszcze więcej ciekawostek.  Pierwsza wojna światowa zmieniła nie tylko mapę Europy, ale także losy jej mieszkańców.  Mężczyźni ruszyli na wojenne fronty, kobiety zaś coraz liczniej podejmowały pracę zawodową, zastępując nieobecnych. Zyskiwały coraz więcej niezależności, przekonywały się o swojej wartości  i odrzucały wiele obowiązujących wcześniej „tabu”.  Jednym z nich były wszelkie zabiegi upiększające,  do których nie wypadało się przyznawać, chociaż każda z pań miała swoje , sprawdzone sposoby pielęgnacyjne.  Często była to konieczność – mieszkające w małych miasteczkach czy na wsiach kobiety rzadko miały sposobność zakupu odpowiednich kosmetyków, a oferowane przez domokrążców produkty były najczęściej marnej jakości.  O wiele lepiej było skorzystać z domowych receptur i samej wykonać odpowiednie środki, od mydła zaczynając, a kończąc na wodach kwiatowych i perfumach….. Tym bardziej że wiele potrzebnych substancji  każda pani miała w domu.
Wielu ówczesnych ekspertów, jak niejednokrotnie wspominana w książce doktor Julia Świtalska, było zwolennikami takich sposobów i środków pielęgnacyjnych opartych na naturalnych składnikach, wolnych od szkodliwej często chemii.  Zdaniem  Autorki nie zaszkodzi również nam – współczesnym kobietom – uważnie się im przyjrzeć.  A nawet skorzystać  z receptur na kosmetyki, zaczerpniętych z ówczesnych poradników i czasopism kobiecych.  Autorka – jak pisze- sama przetestowała niektóre z nich. W dobie sklepów internetowych zdobycie składników do ich wytworzenia nie jest trudne.  Sama mam zamiar zainteresować się poradami dotyczącymi  pielęgnacji włosów, zrobić puder ryżowy i odżywkę do paznokci – jeśli tylko uda mi się dostać dobry wołowy łój……
Oprócz porad i receptur ciekawe są też informacje o zasługach Polaków w rozwoju światowej kosmetyki, o początkach rodzimego przemysłu kosmetycznego i chirurgii plastycznej.  Także i o tym, jak nasze prababcie korzystały np. z diety, gimnastyki czy masaży.  Książka ma też wiele ilustracji. Są to zdjęcia pięknych Polek, a także reklamy kosmetyków ukazujące się w prasie kobiecej lat dwudziestych i trzydziestych.
„ Piękno bez konserwantów” przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Podoba mi się taki sposób przedstawienia historii, jak również możliwość  praktycznego wykorzystania treści. Zrobienia ze zwykłych składników niezwykłych produktów.  Kto wie, może lektura tej książki będzie dla mnie i dla innych czytelników początkiem intrygującej przygody?    Polecam!

środa, 9 listopada 2016

Maryla Szymiczkowa Rozdarta zasłona





Zofia Szczupaczyńska mieszka wraz z mężem Ignacym – profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego – w Krakowie, w starożytnej kamienicy „Pod Pawiem”. Jako dobra żona i wzorowa gospodyni przygotowuje dom do Wielkanocy i nie spodziewa się że na jej uporządkowane życie spadną gromy… Otóż w samą Wielką Sobotę A.D. 1895 niespodziewanie odchodzi jedna z jej służących, Karolcia Szulcówna. A kilka dni później zwłoki dziewczyny zostają znalezione nad Wisłą. Obdarzona detektywistycznymi zdolnościami profesorowa, która w przeszłości przyczyniła się  do rozwiązania pewnej kryminalnej sprawy, postanawia pomóc policji w wykryciu sprawcy morderstwa. Na jaw wychodzą różne tajemnice, policja znajduje podejrzanego który w czasie próby zatrzymania sięga po broń i ginie. Czy na pewno to on zabił? Z czasem wątpliwości przybywa, pojawiają się nowe fakty ale komisarz Jednoróg – który dzięki tej sprawie awansował – nie ma zamiaru wznawiać śledztwa. Natomiast profesorowa postanawia za wszelką cenę rozwiązać i tę zagadkę……

Powieść „Rozdarta zasłona” ma według mnie wiele zalet. Przede wszystkim sama Zofia Szczupaczyńska, pełna inwencji i niestrudzenie dążąca do celu. Następnie bohaterowie- fikcyjni i prawdziwi mieszkańcy Krakowa. Poznajemy społeczników i sufrażystki, profesorowe i bywalców półświatka. Na kartach książki spotykamy się też z Tadeuszem Żeleńskim – jeszcze nie Boy’em, zaledwie studentem medycyny a także z Ignacym Daszyńskim, redaktorem „Naprzodu” i doktorem Stanisławem Kurkiewiczem prowadzącym studia nad „życiem płciowem”. Oglądamy ówczesny Kraków, oddychamy atmosferą fin de siecle’u, zaglądamy w niebezpieczne zakamarki.  Nie sposób nie wspomnieć również o języku, tak innym od tego jaki znamy ze współczesnych powieści sensacyjnych: bogatym, bez równoważników zdań, wykrzykników, wulgaryzmów. Wystarczy dodać do tego bardzo ciekawą fabułę – i mamy świetną książkę na jesienne wieczory. Polecam.

W najbliższym czasie mam zamiar przeczytać i oczywiście zrecenzować pierwszą powieść Maryli Szymiczkowej  „Tajemnica domu Helclów”. Już się cieszę na kolejne spotkanie z Zofią Szczupaczyńską!



piątek, 14 października 2016

Michael Katz Krefeld w Krakowie


Wielkim krokami zbliża się kolejne święto miłośników książek. W dniach 27-30 października odbędą się w Krakowie 20 Międzynarodowe Targi Książki.
Wśród zaproszonych gości będziecie mogli spotkać m.in. Michaela Katz Krefelda jednego z najlepszych naszym zdaniem współczesnych twórców kryminałów, który na skandynawskich listach bestsellerów walczy o pierwsze miejsca z Jo Nesbø
W sobotę 29 października o godz. 11:00
na stoisku D15  
Michael Katz Krefeld 
będzie podpisywał
przedpremierowe egzemplarze 
Sekty,
Zaginionego i Wykolejonego


niedziela, 2 października 2016

Ch...owa Pani Domu Magdalena Kostyszyn




„Tytułową” panią domu jestem, odkąd pamiętam.  Niejednokrotnie podejmowałam najróżniejsze działania by zmienić ten stan, zdobyć uznanie męża, teściowej i kogo tam jeszcze, dać dobry przykład córce…. Jakoś się nie udawało. Żyłam więc sobie ch…owo, podgryzana od czasu do czasu przez wyrzuty sumienia, które gdzieś tam po cichutku szeptały że moje chwile radości i zadowolenia z siebie są zupełnie nie na miejscu i powinnam lepiej się starać.  Lepiej wyglądać, lepiej zarabiać, lepiej gotować, lepiej….
„Tylko po co?” – mogłaby spytać Autorka. I muszę powiedzieć, że po lekturze antyporadnika zupełnie się z Nią zgadzam. Całkiem świadomie postanawiam utrzymać status „ch…owej” po kres moich dni, goniąc gdzie pieprz rośnie wszystkie wyrzuty sumienia. Bo „ch…owo” od teraz znaczy dla mnie  „normalnie”. I nie chodzi o odpuszczanie sobie czy rezygnację z czegokolwiek! Wręcz przeciwnie, chodzi o to żeby robić wszystko na co ma się ochotę. Po swojemu, bez porównywania się z innymi.
To właśnie można wynieść z lektury książki, że warto się zatrzymać w  codziennym dążeniu do perfekcji,  spojrzeć z dystansem na swoje otoczenie, pracę, dom, rodzinę i znajomych. A przede wszystkim na siebie. Bo każda z nas gdzieś się w tej książce odnajdzie. Autorka bowiem przedstawia szeroki wachlarz życiowych sytuacji, z którymi na co dzień przychodzi się nam mierzyć- między innymi stosunki sąsiedzkie, wybór partnera, rozmowa kwalifikacyjna, przedświąteczna gorączka i postanowienia noworoczne. Robi to nieco ironicznie, a nawet groteskowo, okraszając to co pisze wspaniałym poczuciem humoru. I to jest kolejna ważna rzecz- umiejętność dostrzegania i niedemonizowania śmieszności. Wszak śmiech to zdrowie, czyż nie?
Właśnie dlatego książkę poleciłabym każdej pani domu, nawet – a może zwłaszcza- tej najbardziej perfekcyjnej.  Może po lekturze i ona poczuje, że „…przyznanie się do własnych porażek nie jest słabością, ale siłą”.

P.S. Książka bardzo dobrze się czyta, według mnie jest idealna jako lektura podczas jazdy komunikacją miejską. Ale uwaga! Podczas czytania należy liczyć się z ochotą na niekontrolowany wybuch śmiechu.


sobota, 24 września 2016

Pasażer 23 - Sebastian Fitzek

„Sułtan Mórz” to luksusowy statek wycieczkowy. Może zabrać na pokład prawie trzy tysiące pasażerów, na których podczas rejsu przez Atlantyk lub dookoła świata czekają nie tylko luksusowe kabiny i pokłady z których można podziwiać ocean, ale także moc innych atrakcji: bary, restauracje, teatr muzyczny, kasyno, galeria handlowa, Klub Pirata dla dzieci….. długo można by je wymieniać. Szczęśliwcy którzy mogą pozwolić sobie na taką wycieczkę lub- na przykład- wygrają rejs do Nowego Jorku wchodzą na pokład wycieczkowca oczekując wspaniałej zabawy.
Jednym z pasażerów- jedynym nie oczekującym przyjemnej podróży- jest Martin Schwarz, policjant z Berlina. Pięć lat wcześniej na „Sułtana” wsiedli jego żona i dziesięcioletni syn. Podczas trzeciej nocy rejsu obydwoje zniknęli….. W toku pobieżnego śledztwa stwierdzono że Nadja Schwarz najpierw wyrzuciła za burtę uśpionego chloroformem syna, a następnie wyskoczyła sama.
Martin w tym czasie uczestniczył w tajnej, niebezpiecznej akcji. Jako doskonały policjant podejmował się najtrudniejszych zadań, osiągając sukcesy. Praca pochłaniała prawie cały jego czas, postanowił więc że będzie to ostatnia tak duża sprawa, po jej zakończeniu chciał częściej przebywać z rodziną. Nie uwierzył że żona mogła zabić siebie i dziecko, ale nie miał możliwości udowodnienia że było inaczej.
Zdecydował się na udział w rejsie po odebraniu telefonu od stałej pasażerki „Sułtana”, Gerlinde Dobkowitz. Sugerowała że ma informacje które mogą pomóc w rozwiązaniu zagadki sprzed lat. Martin dowiedział się od niej, że na statku znów ktoś zaginął- tym razem matka z córką. Ich zniknięcie również uznano za samobójstwo. Dziewczynka jednak po pewnym czasie została znaleziona na pokładzie. Miała ze sobą misia, który należał do synka Martina….
Skąd go wzięła? Co stało się z jej matką? Czy policjantowi uda się wyjaśnić tę zagadkę? I czy uda się zapobiec zaginięciu kolejnego „pasażera 23”?
Książka czyta się całkiem nieźle. Jej zalety to wartka, zaskakująca zwrotami akcja, ciekawie przedstawieni bohaterowie, którzy z czasem okazują się zupełnie inni niż mogłoby się to wydawać, umiejętnie stopniowane napięcie. Wszystko to doprawione specyficznym poczuciem humoru Autora.
„Pasażer 23” to moje pierwsze spotkanie z Fitzkiem. Na pewno nie ostatnie.


Sekrety księżniczki - Jean Sasson

Dobry muzułmanin musi pilnować sekretów”.

Tak zaczyna się książka Jean Sassoon – „Sekrety Księżniczki”. Kim jest tytułowa księżniczka? To należąca do saudyjskiej rodziny królewskiej Sułtana Al Su’ud. Jak sama o sobie mówi, jest „średnią kobietą”, już nie młodą ale której daleko jeszcze do starości – kobietą w najlepszym okresie życia. Jest szczęśliwą mężatką, matką trojga dzieci, babką czworga wnucząt. Jej rodzina mieszka w pięknym pałacu , posiada majątek którego nie jest w stanie wydać, ma do dyspozycji służbę i asystentki. Wydaje się że niczego nie brakuje jej do szczęścia. Może prowadzić wygodne i beztroskie życie, koncentrując się na przyjemnościach, przymierzaniu modnych strojów, dbaniu o urodę….
To właśnie wydają się być sekrety księżniczki Sułtany. Jednak lektura książki wyprowadza czytelnika z tego przekonania. Ta księżniczka interesuje się wydarzeniami politycznymi i społecznymi nie tylko w Arabii, ale też w innych krajach Bliskiego Wschodu. Najbliższe są jej losy arabskich kobiet. W społeczeństwach zdominowanych przez mężczyzn kobiety żyją jako „wieczne niepełnoletnie”, zdane na wolę swoich opiekunów prawnych którzy decydują o wszystkim. Prawo w tych krajach nie chroni kobiet nawet wtedy gdy są ofiarami przemocy. W powszechnej opinii to one odpowiadają za to co je spotkało podczas gdy prawdziwi sprawcy pozostają bezkarni.
Dziewięcioletnie dziewczynki wydawane za mąż, kobiety oblewane kwasem, fizycznie i psychicznie okaleczone rodziny uchodźców z terenów objętych walkami….. oto niektóre sekrety jakie dane jest poznać księżniczce. Sułtana w różny sposób dociera do informacji o skrzywdzonych kobietach. I chociaż sytuacja materialna pozwala księżniczce i jej córkom nieść pomoc w niektórych przypadkach, to by zapobiec kolejnym tragediom, może jedynie zdradzić powierzone jej sekrety…. Jednak musi zrobić to tak, aby nikomu nie zaszkodzić. Poza tym, samo nawet okazanie zainteresowania dla niektórych spraw może okazać się groźne dla niej samej….. jest wszak kobietą, muzułmanką i poddaną króla Salmana.
Mimo tego co nam się wydaje, niewiele wiemy o życiu w krajach arabskich. Dlatego warto sięgnąć po książkę i pogłębić swoją wiedzę na ten temat. Pomocny w tym będzie dołączony do niej słowniczek i aneks, w którym znajdziemy informacje o Arabii Saudyjskiej, Jemenie, wydarzeniach w Syrii i przemocy wobec kobiet w Pakistanie.