środa, 16 listopada 2016

Aleksandra Zaprutko – Janicka Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek



Może wydam się śmieszna, ale to napiszę: moje ulubione polskie filmy to te z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Komedie, melodramaty….. piękne filmy, w których grały piękne aktorki.  Kiedy więc trafiła w moje ręce książka Aleksandry Zaprutko – Janickiej   „ Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek”   postanowiłam poszukać w niej odpowiedzi  na pytanie jak dbały o siebie te, których uroda zawsze mnie fascynowała.
Książka została wydana  w serii  ”Ciekawostki Historyczne.pl ”. Sporo w niej historii, a jeszcze więcej ciekawostek.  Pierwsza wojna światowa zmieniła nie tylko mapę Europy, ale także losy jej mieszkańców.  Mężczyźni ruszyli na wojenne fronty, kobiety zaś coraz liczniej podejmowały pracę zawodową, zastępując nieobecnych. Zyskiwały coraz więcej niezależności, przekonywały się o swojej wartości  i odrzucały wiele obowiązujących wcześniej „tabu”.  Jednym z nich były wszelkie zabiegi upiększające,  do których nie wypadało się przyznawać, chociaż każda z pań miała swoje , sprawdzone sposoby pielęgnacyjne.  Często była to konieczność – mieszkające w małych miasteczkach czy na wsiach kobiety rzadko miały sposobność zakupu odpowiednich kosmetyków, a oferowane przez domokrążców produkty były najczęściej marnej jakości.  O wiele lepiej było skorzystać z domowych receptur i samej wykonać odpowiednie środki, od mydła zaczynając, a kończąc na wodach kwiatowych i perfumach….. Tym bardziej że wiele potrzebnych substancji  każda pani miała w domu.
Wielu ówczesnych ekspertów, jak niejednokrotnie wspominana w książce doktor Julia Świtalska, było zwolennikami takich sposobów i środków pielęgnacyjnych opartych na naturalnych składnikach, wolnych od szkodliwej często chemii.  Zdaniem  Autorki nie zaszkodzi również nam – współczesnym kobietom – uważnie się im przyjrzeć.  A nawet skorzystać  z receptur na kosmetyki, zaczerpniętych z ówczesnych poradników i czasopism kobiecych.  Autorka – jak pisze- sama przetestowała niektóre z nich. W dobie sklepów internetowych zdobycie składników do ich wytworzenia nie jest trudne.  Sama mam zamiar zainteresować się poradami dotyczącymi  pielęgnacji włosów, zrobić puder ryżowy i odżywkę do paznokci – jeśli tylko uda mi się dostać dobry wołowy łój……
Oprócz porad i receptur ciekawe są też informacje o zasługach Polaków w rozwoju światowej kosmetyki, o początkach rodzimego przemysłu kosmetycznego i chirurgii plastycznej.  Także i o tym, jak nasze prababcie korzystały np. z diety, gimnastyki czy masaży.  Książka ma też wiele ilustracji. Są to zdjęcia pięknych Polek, a także reklamy kosmetyków ukazujące się w prasie kobiecej lat dwudziestych i trzydziestych.
„ Piękno bez konserwantów” przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Podoba mi się taki sposób przedstawienia historii, jak również możliwość  praktycznego wykorzystania treści. Zrobienia ze zwykłych składników niezwykłych produktów.  Kto wie, może lektura tej książki będzie dla mnie i dla innych czytelników początkiem intrygującej przygody?    Polecam!

środa, 9 listopada 2016

Maryla Szymiczkowa Rozdarta zasłona





Zofia Szczupaczyńska mieszka wraz z mężem Ignacym – profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego – w Krakowie, w starożytnej kamienicy „Pod Pawiem”. Jako dobra żona i wzorowa gospodyni przygotowuje dom do Wielkanocy i nie spodziewa się że na jej uporządkowane życie spadną gromy… Otóż w samą Wielką Sobotę A.D. 1895 niespodziewanie odchodzi jedna z jej służących, Karolcia Szulcówna. A kilka dni później zwłoki dziewczyny zostają znalezione nad Wisłą. Obdarzona detektywistycznymi zdolnościami profesorowa, która w przeszłości przyczyniła się  do rozwiązania pewnej kryminalnej sprawy, postanawia pomóc policji w wykryciu sprawcy morderstwa. Na jaw wychodzą różne tajemnice, policja znajduje podejrzanego który w czasie próby zatrzymania sięga po broń i ginie. Czy na pewno to on zabił? Z czasem wątpliwości przybywa, pojawiają się nowe fakty ale komisarz Jednoróg – który dzięki tej sprawie awansował – nie ma zamiaru wznawiać śledztwa. Natomiast profesorowa postanawia za wszelką cenę rozwiązać i tę zagadkę……

Powieść „Rozdarta zasłona” ma według mnie wiele zalet. Przede wszystkim sama Zofia Szczupaczyńska, pełna inwencji i niestrudzenie dążąca do celu. Następnie bohaterowie- fikcyjni i prawdziwi mieszkańcy Krakowa. Poznajemy społeczników i sufrażystki, profesorowe i bywalców półświatka. Na kartach książki spotykamy się też z Tadeuszem Żeleńskim – jeszcze nie Boy’em, zaledwie studentem medycyny a także z Ignacym Daszyńskim, redaktorem „Naprzodu” i doktorem Stanisławem Kurkiewiczem prowadzącym studia nad „życiem płciowem”. Oglądamy ówczesny Kraków, oddychamy atmosferą fin de siecle’u, zaglądamy w niebezpieczne zakamarki.  Nie sposób nie wspomnieć również o języku, tak innym od tego jaki znamy ze współczesnych powieści sensacyjnych: bogatym, bez równoważników zdań, wykrzykników, wulgaryzmów. Wystarczy dodać do tego bardzo ciekawą fabułę – i mamy świetną książkę na jesienne wieczory. Polecam.

W najbliższym czasie mam zamiar przeczytać i oczywiście zrecenzować pierwszą powieść Maryli Szymiczkowej  „Tajemnica domu Helclów”. Już się cieszę na kolejne spotkanie z Zofią Szczupaczyńską!